Mecze towarzyskie (2008/2009)

[sebos_krk]

Manchester United- Orlando Pirates 1:0 po bramce Lee Martina.
Najsłabsze jak dotąd spotkanie z tych trzech towarzyskich. Jak ja widziałem występ poszczególnych graczy?

Foster- właściwie tylko raz zmuszony do większego wysiłku po strzale zza pola karnego.
Brown- w takich okolicznościach należy podziwiać to, że w ogóle zagrał.
Ferdinand- Rio na stojąco, dał pograć swojemu partnerowi ze środka defensywy.
Evans- bardziej widoczny w swoich interwencjach, błędów nie popełniał. Pozytywny występ. W końcówce lekki uraz.
Silvestre- raz się zapomniał i było groźnie pod naszą bramką, ale poniżej pewnego poziomu jak zawsze nie zszedł.
Eagles- nie mógł sobie znaleźć miejsca na boisku, niewidoczny i dziś na pewno słabiej niż w poprzednich występach.
Carrick- na początku wydawało się, że zdominuje środek pola, kilka ładnych zagrań, ale z czasem coraz mniej mu się chciało grać i widoczny był tylko po stratach, które rozpoczynały kontry rywali.
Gibson- ze dwa przebłyski, a później uparte kopanie prostopadłych piłek do napastników. Takimi występami raczej Fergusona nie przekona, a konkurencja w środku pola bardzo silna.
Martin- na plus oczywiście zwycięska bramka, ale w przeciągu całego spotkania dostosował się do słabego poziomu drużyny.
Tevez- grał właściwie w pomocy i to sprawiło, że niewiele wniósł do gry. Nie był to Carlos z poprzedniego spotkania.
Campbell- szczególnie w pierwszej połowie cała gra ofensywna była na niego, ale nie potrafił z tego skorzystać. Czasem udało się uciec obrońcom, zaliczył asystę, ale to ciągle za mało, żeby mógł być pochwalony za występ.
O'shea- zagrał swoje w końcówce.
Scholes- nawet miał okazję po wejściu do zdobycia bramki, ale chybił.
Rooney- trochę powiewu świeżości wniósł i nawet te kilka rozegrań mogło cieszyć po tym co oglądaliśmy wcześniej.
Simpson- na ostatnie minuty wszedł za Evansa