Dziś już mogę napisać coś na spokojnie, tylko od czego tu zacząć... Może na razie ogólnie o grze. Wygląda to okropnie, jestem przerażony. Powiedzmy, że wynik byłby taki, jaki jest, ale byśmy stworzyli sobie powiedzmy te 7, no niech będzie 5 sytuacji bramkowych, byłbym dużo spokojniejszy. Tymczasem jestem naprawdę pełen strachu. Stworzyliśmy sobie 2 (słownie: dwie) dobre sytuacje do strzelenia gola. Komentarz chyba zbyteczny. Najpierw Andi zajebał w poprzeczkę, a potem Fellaini podpalił się jak dzieciak. Kurwa, jak to jest możliwe, aby w takim meczu mieć dwie szanse na gola?! Kurwa, jak?!
Gramy toporniej, niż Łukasz Żygadło w kadrze, jesteśmy rozciągnięci, jak stare gacie. W środku pola, przed polem karnym, mamy jednego człowieka, który musi się kurwa kręcić z piłką w kółko i rozglądać się po całym boisku, czy łaskawie jednak jest ktoś, komu możnaby podać. Zawodnik z piłką, nie ma choćby jednej opcji do podania! Stójka jest przepotworna, nikt nie szuka gry, nikt nie chce wymieniać piłki, holujemy ją bez końca.
Dalej, strzelamy sobie w stopę, bo człowiek, na którym Moyes chce opierać całą grę, całe Old Trafford i połowę Manchesteru jest Rooney. Rooney, który mimo że gra mecz w mecz po 90 minut dalej nie jest dobrej formie, dalej tej gry nie ciągnie, nie zrobił wczoraj nic ponadprzeciętnego! Czekam na obrońców Rooneya.
Dalej, schodzi w przerwie Kagawa, który chyba był jedną z najjaśniejszych postaci, mimo że po raz pierdzsetny nie mógł zagrać na swojej nominalnej pozycji, czemu? Każdy wie.
Dalej, co przez te wszystkie lata było dla mnie synonimem United? To, że po pierwszej połowie, takiej jak wczoraj. Na drugą wchodzimy na pełnej kurwie, sunie atak za atakiem, rywale nie opuszczają własnego pola karnego. A my zwalniamy dopiero, gdy włożymy jedną, albo dwie bramki. Wczoraj? Wczoraj nie ruszyła nas nawet stracona bramka, ani pierwsza, ani druga. To już chyba jest problem mentalności. Nie wiem czemu tak się dzieje. Wydawałoby się, że przy nowym manago zawodnicy będą grali na 110% procent, żeby wywalczyć skład. Nic takiego nie ma miejsca. Czemu? Nie wiem. Aż tak mają w dupie Moyesa? Chyba nie. Może brak rotacji ich zniechęcił, choć to też gruba przesada. Coś jest w głowach, nie wiem co.
Rio ofc musi sobie odpocząć niestety. Zmienić należy cały pomysł na grę. Długimi piłkami na zmianę z piłkami po ziemi na siłę wpychanymi w pole karne, nic nie stworzymy. Gra ofensywna od początku sezonu nawet nie drgnęła, nadal tworzenie sytuacji boli. Ofc poza meczem z Leverkusen.
Wiem, że wypowiedź trochę chaotyczna, ale liczę, że dacie radę
Hubson, gdzie jesteś?