Ankieta: Najlepiej zaprezentował się:
Ankieta jest zamknięta.
Van Der Sar 0% 0 0%
Brown 0% 0 0%
Evra 0% 0 0%
Vidic 9.09% 1 9.09%
Ferdinand 36.36% 4 36.36%
Anderson 0% 0 0%
Scholes 0% 0 0%
Carrick 36.36% 4 36.36%
Tevez 0% 0 0%
Rooney 0% 0 0%
Berbatov 18.18% 2 18.18%
Giggs 0% 0 0%
Hargreaves 0% 0 0%
Nani 0% 0 0%
Razem 11 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Wątek zamknięty 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
PL: Liverpool 2-1 Manchester United (13.09.2008)
Szymcio Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 510
Dołączył: Sep 2008
Reputacja: 13
Post: #36
Re: PL: Liverpool - Manchester United (13.09.2008; 13.45)
Przed nami pierwszy ze szlagierowych meczów z Liverpoolem. Emocje są już teraz, mimo, że do meczu jeszcze dziesięć dni. Gracze i osoby blisko związane z Liverpoolem (czyt. Rafa Benitez), bez wątpienia, za kilka dni uraczą nas jakże wesołymi zapowiedziami, ile to bramek nastrzelają Manchesterowi, że Czerwone Diabły nie mogą się mierzyć z potęgą The Reds i że teraz zaczyna się nowa, wspaniała era The Scousers, którą zapoczątkuje zwycięstwo nad jednym z najgorszych rywali - Manchesterem United.

Oczywiście, żaden normalny człowiek, nie będzie brał tych pogróżek do siebie. Bo im głośniej i częściej podopieczni Rafy Beniteza przytaczają mediom swoje rozmyślania, nad pokonaniem Red Devils, tym większy dostają łomot. Przecież przed tegorocznym meczem na Old Trafford, chyba wszyscy piłkarze z Anfield Road mieli coś do powiedzenia, na temat tej batalii, którą ostatecznie przegrali 0:3, poddając się praktycznie bez walki.

Bynajmniej, nie zamierzam dowodzić, że nie ma co się przejmować Liverpoolem, że na pewno z nimi wygramy i że nasza jakże wspaniale spisująca się drużyna, pokona beznadziejnych graczy The Reds. Nie. Bo wiemy, że rzeczywistość, może być zgoła inna. Manchester, nie jest w wysokiej formie, ba ! Znajduje się w dość głębokim dołku. Spadek formy zanotowali niemal wszyscy piłkarze, począwszy od Rooneya, kończąc na Evrze i Ferdinandzie. Zatem nie ma co wysnuwać domysłów, ile to razy Pepe Reina będzie wyciągał piłkę z siatki. Trzeba się skupić, na tym, na czym kopacze z Old Trafford skupiają się podczas potyczek z Liverpoolem. Na koncentracji, determinacji i konsekwencji. Nie wiem jak innych, ale mnie absolutnie nie obchodzi, czy MU wygra różnicą trzech goli, czy jednego, zdobytego w dodatku w doliczonym czasie gry. Jak zwykł mawiać Rio Ferdinand - "W meczach z Liverpoolem nie chodzi o to, żeby grać, ale o to, by wygrać". Zatem, jak można się domyślić, Czerwone Diabły, rzadko prezentują w pojedynkach ze Scousersami ultra-ofensywny futbol, rzadko strzelają więcej niż jednego gola. Zwykle jednak ten jeden gol, okazuje się bezcenny.

Nie lubię czytać wypowiedzi nierozgarniętych użytkowników, których życiowym powołaniem, jest zebranie jak największej ilości plakatów z Cristiano Ronaldo. Ludzi, którzy za legendy Old Trafford, uważają Naniego, czy wspomnianego CR, bo "umieją robić fajne sztuczki". Takie osoby, już teraz, prześcigają się w spekulacjach, ile to goli nastrzelają Red Devils Liverpoolowi. Gdy Diabły wygrywają - rejestrują się na stronach poświęconych innym klubom, które poległy z MU, by wyśmiać ich do woli. Przy porażce, wszyscy są wyzwani od "ciot, chu**w, kur*" i innych. Warto zatem zwrócić uwagę, na tego typu userów i obserwować ich zachowanie. Ja tak robię dość często. Przynosi to doprawdy zabawne rezultaty. Teraz - przed meczem z Liverpoolem - już się zaczynają teksty, typu "Pokonamy was 4:0 a gole zdobędą Andi, Nani i dwie Berba xD". Ciekaw jestem, co by się działo, gdyby ten mecz nie poszedł po myśli drużyny Sir Alexa Fergusona. Na osłodę, pozostałyby komentarze tego typu, jak zwykłem mówić "obserwatorów UEFA".

W ekipie naszych rywali, ponoć mogą nie zagrać Steven Gerrard i Fernando Torres. Byłaby to okoliczność nader sprzyjająca. Bez tych dwóch zawodników, Liverpool właściwie nie istnieje. Jest jednak jeden minus, tych absencji. Benitez i jego pomagierzy, oraz kibice The Reds, mieliby świetną wymówkę, dlaczego znowu przegrali ! Bo przecież Manchesterowi zwykle pomaga wszystko; murawa, sędziowie, ustawienie słońca na nieboskłonie i wiele innych, jakże ważnych czynników, które zawsze sprzeniewierzają się przeciwko teamowi z Anfield. Jednak mimo to, wolałbym, by obaj ci gracze, jednak nie wystąpili. To bardzo zwiększyłoby szansę, na wywiezienie trzech punktów. Zwłaszcza, że obecna forma drużyny Sir Alexa Fergusona, pozostawia wiele do życzenia.

Ciekaw jestem, jak spisze się defensywa MU, która w spotkaniu z Zenitem, grała... źle. Patrice Evra zostawiał puste tyły, Rio Ferdinand został ośmieszony przy drugim golu dla rosyjskiej drużyny a Gary Neville, pokazał, że nie jest jeszcze w najwyższej formie. Właściwie, nie zawiódł tylko Nemanja Vidic. Ciekawe, czy tym razem, defensorzy spiszą się lepiej i zademonstrują maksymalny poziom koncentracji, z jakiego są znani (zwłaszcza stoperzy). Martwi mnie dziwna postawa Evry. Francuz raz, kapitalnie zapędza się do przodu, siejąc spustoszenie na lewej flance, by za chwilę, odpuścić krycie. Mam nadzieję, że w nadchodzącym meczu, zaprezentuje się z lepszej strony. Jego ostatni występ na Anfield Road, był wręcz olśniewający i mam nadzieję, że kolejny również taki będzie.

Wielką niewiadomą, jest zestawienie linii pomocy. Wreszcie wrócił Nani, który jednak w spotkaniu o Superpuchar, zawiódł na całej linii. Oby ze Scousersami pokazał się z lepszej strony. Chciałbym, by wystąpił Ryan Giggs, który w - jak dotąd w jedynym swoim meczu w tym sezonie - z Newcastle, zagrał co najmniej dobrze i jeszcze zaliczył asystę. Kto w środku? Chyba, niestety, znów będziemy oglądali razem Paula i Andersona, którzy średnio do siebie pasują. Brazylijczyk nie pokazuje zbyt wiele, widać, że jeszcze nie jest w najwyższej formie. Scholes umie jeszcze zagrać kapitalną piłkę do kolegi z zespołu, ale nie pokazuje takiego pazura, takiego zacięcia i ochoty do walki jak zwykle. Jakby lekko się w środku wypalił. W dodatku, jego współpraca z Andersonem, jest mało efektywna. Ewidentnie widać, że do Paula znacznie lepiej pasuje Michael Carrick, a do Predatora - Owen Hargreaves. Ale cóż mamy począć ? Jak się nie ma co się lubi...

W ataku prawdopodobnie wystąpi Wayne z Carlosem. O ile jednak Tevez, przejawia ogromne zaangażowanie i wolę walki, o tyle Rooney gra tragicznie. Praktycznie wcale nie dochodzi do sytuacji strzeleckich, a gdy już je ma - to są marnowane. Nie atakuje w swoim stylu obrońców, nie biega tyle co zawsze. Moim zdaniem, Ferguson na siłę chce z niego zrobić środkowego napastnika, mimo, iż Roo, znacznie lepiej gra, jako tzw. mediapunta, czyli cofnięty napastnik. Stąd pasywna postawa Anglika, który bardziej lubi rozgrywać piłkę, a jest zmuszany, do czekania na piłki od kolegów. Teraz, po transferze Berbatova, chyba to się zmieni. Alex przecież musi zauważyć, że Rooney dusi się na swojej nowej pozycji i że traci na niej cały potencjał. Niech zmieni jego położenie jak najszybciej, bo Wayne nigdy nie wyjdzie z marazmu, w którym obecnie się znajduje.

Czego można się spodziewać po tym meczu? Zaangażowania, waleczności, gry do ostatnich minut. Pięknego futbolu? Raczej nie. Cóż, mogę jedynie życzyć samemu sobie i reszcie szanownych kibiców, wielkich emocji i pięknej wygranej Manchesteru United. Bo i czego chcieć więcej?

- And what will you give me in return, Severus?
- Everything.
03-09-2008 18:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Wątek zamknięty 


Wiadomości w tym wątku
Re: PL: Liverpool - Manchester United (13.09.2008; 13.45) - Szymcio - 03-09-2008 18:25

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości