Cóż, mecz się skończył, zanim jeszcze na dobre się zaczął. Sam pomysł na ten początek spotkania moim zdaniem nie był zły. Widać było, że chcemy zacząć trochę głębiej, oddać inicjatywę Arsenalowi i dać im się wyszumieć. Wszystko git, tylko do tego pewnie było jeszcze założenie nie stracenia bramki, albo stracenie max jednej. Dostaliśmy jednak bardzo szybko dwie i potem było jeszcze gorzej. Do dziś nie wiem, czy ten nieudolny pressing, to była samowolka Bastiana, czy też niewiadomo dlaczego reszta zespołu nie szła za nim. Tak, czy siak wyszło tragicznie, w środku zostawała autostrada i cud, że nas nie pogromili jeszcze w tej pierwszej połowie.
O drugiej połowie nie ma też, co pisać, że była o niebo lepsza od pierwszej połowy. Była, bo Arsenal oddał nam inicjatywę i czaił się jedynie na kontrę. My tymczasem mimo, że mając całe 45 minut na prowadzenie gry, nie strzeliliśmy choćby jednej bramki, szkoda.
Darmian nie wiem, czy zajechany fizycznie, czy nie, w każdym bądź razie, Alexis zrobił mu dziecko. Słabo również Blind. No i ofc ten środek pola, który nie pasował mi od początku. Nie można wychodzić dwójką tak wolnych grajków w środku. Morgan, to był obowiązek na ten mecz. Notabene, być może Carrick nie powinien już być pierwszym wyborem na mecze na szczycie, no chyba, że z kimś szybszym. Nie ma co też po raz kolejny pisać tego samego o Roo, czy Depayu. Każdy ma oczy i wie, co się dzieje. Roo jest tyle lepszy w ostatnich meczach, że jest kompletnie niewidoczny, nie jest w ogóle przy piłce, więc i psuje mniej
Mnie to zastanawia jedna rzecz, czy jak LVG sobie siada wieczorem w fotelu, sączy winko i zastanawia się nad tą całą filozofią i procesem, to sobie myśli: "Ale ja się kurwa wjebałem z tym Rooneyem na kapitanie". Nic mnie tak nie ciekawi w obecnym United, jak to