Ja jakoś spokojnie podchodziłem do tego spotkania. Liczyłem na wynik 1:0 dla United i byłem pewien że taki właśnie padnie.(pomyliłem się :lol: )
Pierwsze minuty i szybkie wytrzeźwienie... Roma nas ostrzeliwuje a my się tylko czaimy. Strzał Tottiego wydawał się już pokazywac ze Rzymianie nie oddadzą skóry tanio.
Szybko aymiana piłki nagle dostaje ją "Maciuś" i tak od niechcenia technicznie (jak u nas na szkolnym boisku) strzela w stronę bramki, bramkarz stoi jakby w pory narobił (takie wrazenie miałem) i piłka spokojnie wpada do bramki. Tłum zdziczał i ja też. 1:0 i moja wielka nadzieja, by dowieźć ten wynik do końca.
Kolejne zagranie w pole karne przeciwnika, Giggs podaje, obrońca wykopyrtnął się i piłkę z "volca" pakuje do bramki Smith! Z radości tak się sieszyłem, że mi się spodnie rozwaliły (musiałem iść sobie przebrać i przez to nie widziałem bramki Rooneya).
Bramę Roo widziałem na powtórce po 1 połowie i naprawdę to było mocne uderzenie w wykonaniu diabłów. 20 minut i 3 bramki... coś na wzór meczu inaugurującego ligę. Byłem strzasznie szczęsliwy i spokojny o awans.
Kolejna bramka zafundowana przez Ronaldo dobiła Rome dostatecznie. Bramkarz zeszmacony, Totti tylko snuł się po boisku jak jakiś menel, pomoc romy i obrona nie istniały.
Wreszcie nastała przerwa i szczerze to liczyłem na to, że United strzeli góra 1 bramkę bo na boisku pojawią się rezerwowi. Niestety dla Romy ich piekło dopiero zaczęło się podgrzewać :twisted: :twisted: :twisted:
Kolejny gol to pokaz Ronaldo... kręcił i robił z przeciwnikami co tylko mu się wymarzyło. Bramka na 5:0 to było wystarczająco dużo, by pokazać, że Manchester United jest wielką potęgą. Ronaldo strzela swoją 2 bramkę w LM i poprostu jest tym wniebowziety.
Strzał "Maciusia" na 6:0 to prawdziwa rzeźnia. Przyjęcie i jak pie*****ął w to okno to myślałem, że mi tabletkę gwałtu w herbacie mama podała. Myślałem że snię, ale Carrick naprawdę ma pi**ę w tej nodze i dodatkowo udało mu się zmazać nazwę ASR z tablicy liczących się klubów w Europie.
Pięknm bramka i musze przyznać, że szacun dla "Maćka" mam już spory od czasu kiedy potykał się o własne nogi.
Po kilku minutach Roma strzeliła swoją honorową bramkę (chyba VDS się nie rzucał, bo z litości chciał im tę bramkę dać...) 6:1 i tak naprawdę to nikt z tej bramki się nie cieszył.
Evra i jego rajd zakończony bramką to takie swoiste uduszenie i stłamszenie wszelkiej pozostałości z godności piłkarzy Romy. 7:1 i jestem pewien, że żaden z graczy Romy nie zechciał udzielić wywiadu dla prasy.
PODSUMOWUJĄC:
Spodnie z Reportera - 40 zł
Chipsy z biedronki - 1,89 zł
Herbata - 10 gr
Ten widok:
-
BEZCENNE!!!