Re: PL: Manchester United - Liverpool (23.03.2008, 14:30)
Niedziela, święta, pełny stół, fotel i mecz.
Mecz, ale za to jaki mecz. Liverpool przyjeżdża na Old Trafford. O ile jestem zawsze spokojny jak przyjeżdża LFC do Manchesteru, to tym razem byłem wyjątkowo spokojny. I miałem rację. Poszło łatwo, 3:0 i lider utrzymany (chociaż nawet w wypadku naszej porażki, a zwycięstwa Arsenalu byłby utrzymany).
Od początku znów raziła nieskuteczność, jak w meczu z Portsmouth i Derby. Rooney zachował się niesamowicie fair play i nie zapuścił nura, jak zrobiłby to zapewne Ronaldo, lecz próbował strzelić z gry. Za to powinniśmy bić mu brawo. Ogólnie, to Rooney miał wiele okazji do zdobycia bramki, jednak raz mu nie wyszło, innym razem wolał podać, a jeszcze innym ktoś mu w ostatniej fazie przeszkodził. Ronaldo to samo. Dwa wyjścia prawie sam na sam z Reiną i brak goli. Scholes mu ładnie podrzucił piłkę jak Rooneyowi z Milanem, w pierwszym półfinałowym meczu ubiegłorocznej LM, to trafił w Reinę. Drugim razem myślał, że spalony (moim zdaniem stał równo w linii z obrońcą LFC, tylko że tamten odbiegał od bramki, więc złudzenie było takie, że spalony powinien być). Reina sparował i poprzeczka i róg, po którym pada gol. Reina i jego zachowanie? Naprawdę żenujące. Czemu nie przeszkadzała mu decyzja sędziego o niepodyktowaniu spalonego od razu po tej akcji, tylko dopiero po golu? To, że znów nie zdążył za piłkarzem United przy centrze pod bramkę jest tylko jego winą, więc niech się uspokoją.
Tak samo Mascherano. Jego zachowanie karygodne, i naprawdę oczekuję, że The FA jakąś dyskwalifikacją bądź też karą finansową go ukarze. Przecież to jakieś prymitywne zachowanie, poziomu 4 ligi polskiej...
No, więc 73 punkty.
|