No cóż. Dzisiejsze spotkanie przegraliśmy, niestety zasłużenie. Przypominało mi to ostatnie mecze reprezentacji Polski, a mianowicie świetny początek, a potem coraz gorzej. Wpłynęła na to bezsensowna taktyka, nie dosyć że nieprzetestowana, to jeszcze ograniczająca nas w pomocy, przez co trójkowy atak itak nie daje nam przewagi. Piłkarze się gubili, a Liverpool bezlitośnie to wykorzystywał, grając szybko, składnie i dokładnie (czyli przeciwieństwo naszej gry). Obie bramki dla "The Reds" obnażyły nasze słabości. Nowy taktyk niezbyt udanie zadebiutował. Teraz piłkarze:
VDS - bardzo niepewny, winny utracie bramki do spółki z wesem,a już wcześniej przez niego prawie padł by gol
Wes - kilka udanych, kilka nieudanych interwencji...jak to on... no i samobój nie do końca z jego winy
Rio - widziałam lepsze występy w jego wykonaniu
Vida - twardy i nieustępliwy, jak zwykle, niestety czerwień i kilka błędów
Evra - jak Rio
Owen - wszedł, grał, ale za bardzo nic nie pokazał, nie pomógł utrzymać remisu
Anderson - zawiódł, straty, przegrywane pojedynki, niedokładne podania lub ich brak, praktycznie zero odbiorów...
Scholes- j.w
Carrick - grał nieco lepiej od scholesa i andersona ale też ponizej swego poziomu... i jeszcze ta kontuzja :/
Giggs - fatalnie, niewiele wniósł i tylko przyczynił się do straty drugiego gola, jeden świetny strzał go nie usprawiedliwia
Nani - kilka razy pusciły mu nerwy...można napisać coś wiecej?
Roo - kompletnie bez formy, fakt nie dostawał podan, ale tez sam nie pokazywał się do gry i nic nie zdziałał w odbiorze
Berba - zaczął kapitalnie, od świetnej asysty, ale potem praktycznie nie dostawał podan, troche walczył, ale pewnie inecej wyobrażał sobie swój debiut
Tevez - piękna bramka, trochę walki, nie było źle, ale też nie cudownie