Znowu zbytnio się nie trudząc wygraliśmy bez najmniejszego problemu. Bohaterem meczu nie był jednak tym raz Rooney, a...sędzia. Nie miał nic przeciwko dwóm naszym bramkom ze spalonych, a prawidłowego gola Roo już nie uznał <hahaha>
Ogólnie zagraliśmy dobry mecz. Bez fajerwerków, ale momentami to naprawdę fajnie wyglądało. A trzeba wziąć pod uwagę, że graliśmy bez kilku kluczowych graczy.
Obrona sobie dzielnie radzi po niespodziewanej absencji Rio. Evans kolejny raz udowodnił, że ma wszelkie predyspozycje ku temu, aby już za kilka lat był naszą wiodącą postacią. Wybaczcie, że powtórzę to raz jeszcze - mówiłem, że nie ma co płakać po Pique
Pomoc grała całkiem nieźle, a najsłabszym jej punktem był...Ronaldo. O wiele dojrzalej od Crisa zagrał Nani, który nie wdawał się raz po raz w dryblingi, a starał się grać szybko. W końcu udany występ od pierwszych minut Portugalczyka. Najlepszym pomocnikiem był jednak - po raz kolejny - Darren Fletcher. Szkot w tym sezonie zachwyca - gra niezwykle dojrzale, rzadko kiedy traci piłkę, a w defensywie jest niezwykle pożyteczny. Hargreaves będzie się musiał naprawdę wspiąć na wyżyny, żeby pozbawić Flecza roli pierwszego DM'a (Carricka uważam za CM'a
![Tongue Tongue](images/smilies/tongue.gif)
). Pochwała również dla Andersona - środek pomocy nie siał może postrachu wśród obrońców rywali, ale nasza dwójka wykonała swoją pracę bardzo porządnie. Brazylijczyk kilka razy pokazał swoje nieprzeciętne możliwości. Podobnie zresztą jak bohater ostatnich tygodni Rooney
![Smile Smile](images/smilies/smile.gif)
Od Anglika tym razem nie odbiegał znacząco Berbatov. I oby tak smao było w sobotę, bo czeka nas wtedy ważniejszy mecz niż ten wczorajszy.