Jakby nie patrzeć spory napływ obcokrajowców w ostatnim czasie spowodował to, że w ćwierćfinale LM są aż 4 angielskie drużyny. O sile tych drużyn stanowią właśnie zawodnicy spoza wysp (Arsenal - wiadomo, Liverpool - Anglików można na palcach jednej ręki policzyć, Chelsea - tutaj mamy Terry'ego, A.Cole'a, Lampsa, J.Cole'a, SWP, więc nie jest źle; MU - tutaj mamy zachowane proporcje, chociaż obecna polityka, sprowadzanie Possebonów i innych bliźniaków zaczyna zaburzać harmonię

)
Na chwilę obecną wszyscy najlepsi wyspiarscy gracze są skupieni w czołowych angielskich klubach (i tych, powiedzmy, z pierwszej dziesiątki). Jeżeli jakiś Brytol jest bohaterem transferu to kosztuje olbrzymie pieniądze i tylko najbogatszych stać na sprowadzanie takich piłkarzy. Inne kluby mają wybór: opierać skład na obcokrajowcach, których jest spory wybór na rynku, lub na słabszych angielskich piłkarzach. (Chociaż aktualnie obcokrajowcy zaczynają stanowić siłę i tych czołowych drużyn - Arsenalu i Poolu) Naprawdę dobrych Wyspiarzy nie jest tylu, aby mogli oni stanowić szkielet drużyny w każdej drużynie Premiership i zwyczajnie wygryzają ich obcokrajowcy. Obecnie ci najlepsi skupieni są w MU (Wazza, Rio, Scholesy, Neville, Hargo, powiedzmy Brown i Foster) i w Chelsea (Terry, Lamps, Cole'owie, SWP), trochę jest w Poolu (Carra, Crouch, Gerrard). Zawodnicy z tych trzech klubów stanowią kolektyw reprezentacji (swego czasu także Scholesy i Carra też grywał), można jeszcze dodać pojedyncze przypadki typu James/Robinson, Owen, Richards czy powiedzmy Barry. Dodatkowym atutem tych spoza GB jest cena.
W czołowych klubach grają tylko najlepsi i nie ma znaczenia pochodzenie; liczą się wyniki i dyspozycja graczy. Jeżeli od Croucha był lepszy Torres, a od Defoe Berba, to tamci odchodzą/grzeją ławę, a nie ma na siłę wciskania Anglików. Troszkę to smutne, bo mam sentyment do 'angielskich drużyn'. Imo takie tworzą klimat Premiership, która jest chyba najlepszą ligą świata