No, wydaje mi się, że mecz może być naprawdę trudny. Jedziemy na
The Hawthorns, a na wyjazdach z reguły nie gra nam się w tym sezonie najlepiej. Ostatnio w lidze ledwo te punkciki ciułamy, ale jednak udaje się zwyciężać, a to najważniejsze. Sam styl gry United ostatnimi czasy nie zachwyca. Z West Bromwich będziemy się musieli trochę namęczyć, by wywieźć z obiektu rywala kolejne trzy punkty i zafundować sobie na kolejne kilkadziesiąt godzin fotel lidera.
Oczywiście, dochodzą jeszcze liczne kontuzje. Nie ma Browna (i szczerze powiedziawszy - bardzo chciałbym, by już powrócił do treningów na pełnym gazie), nie ma Ferdinanda, Evansa (na jak długo?), Evry, Rafaela, Fabio, Parka, Andersona, Naniego, Rooneya i Welbecka, choć - jeżeli mnie pamięć nie myli - Danny będzie gotowy do gry już w następnym tygodniu, więc nie ma większych powodów do obaw (jest jeszcze dość banalna sprawa - Hargo do końca sezonu nie będzie i mimo, że o tym wie każdy, to strata w postaci takiego grajka może okazać się kosztowna). Ów szpital nam z pewnością nie pomaga, a jeszcze bardziej utrudnia całą sytuację.
Szczerze mówiąc, a i patrząc na naszą grę w ostatnich meczach (nie licząc Carling Cup i FA Cup) idzie nam mizernie, dlatego też będę w pełni zadowolony nawet z jednobramkowego zwycięstwa. Całe te West Bromwich może narobić trochę kłopotów na własnym obiekcie właśnie takim faworytom, jakim United będzie jutrzejszego wieczoru. Oby trzy punkty i do przodu, styl jakoś się wyrobi.
Chociaż i tak mówią, że piłka nożna to nie skoki narciarskie, i tu nie chodzi o to, by był przepiękny styl, a o to, by zawsze wbić o jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Dopóki tak będzie w MU - ja będę zadowolony. :-)