Mecz niezły, ale tak naprawdę bez rewelacji.
My graliśmy swoje i kontrolowaliśmy przbieg spotkania, natomiast Roma poza jakimiś paroma akcjami [które na palcach jednej łapki zliczę] nie pokazała zupełnie nic. Nie rozumiem, na co oni liczyli. Skoro przegrało się u siebie 0:2, wypadałoby ruszyć szturmem na bramkę rywala, a nie stać w miejscu i czekać na cud. Szkoda, że wynik taki niski - za taką postawę należały im się większe baty. No, ale - co, jak co - w obronie Włosi zawsze radzą sobie wyśmienicie.
Brown popełnił bezsensowny faul, za który, mam nadzieję, zebrał porządne cięgi od Fergusona. Mecz o taką stawkę, skraj pola karnego, a gość zachowuje się jak kompletny debil. Chyba mu kamień z serca spadł, jak rywal strzelił tak nieudolnie...
Cieszy powrót Nevilla, choć obawiam się, że teraz i tak będziemy go oglądać rzadziej, niż częściej. Latka lecą, niestety

Niemniej, mam wielką nadzieję, że kontuzje już go dopadać nie będą, bo jeszcze trochę, a skończy się, jak z Ole, który już sobie z ciągłymi kontuzjami rady nie dawał...