Musimy wygrać to spotkanie, bo w przeciwnym przypadku na 9 kolejek przed końcem będziemy mieli tylko 4-5
pktów przewagi nad L'poolem. Trochę mało zważywszy na to, że jeszcze w piątek naliczyliśmy 10 nad Chelsea (bo ta miała wygrać z City, a LFC przegrać z nami - analogiczne, nie?). Czyli mała presja nad
Diabłami ciążyć będzie.
To było gwoli "definicji meczu". Pierwszy aspekt spotkania: Jak wyjdziemy na ten mecz, tzn w jakim nastawieniu? Wiadomo, sromotna porażka
na OT, z odwiecznym wrogiem boli, jak cholera. Słynna już
suszarka conajwyżej powinna pomóc, ale nie wiadomo, czy zda egzamin. Tak, jak ktoś w poście o meczu z LFC zauważył (bodajże michał), ostatnio gramy zbyt nonszalancko, ze zbyt dużą wiarą we własne siły. Nie zrozumcie mnie źle - trzeba mieć poczucie własnej wartości, ale ostatnio nasi idole trochę zbyt wysoko zadarli nos. Widocznie coraz bardziej realna perspektywa poczwórnej korony lekko
namociła w głowach piłkarzom. Kto wie, czy ten lodowaty prysznic na weekendzie (o ironio) nie pomoże chłopakom w ukoronowaniu tegoż równego i dobrego sezonu kilkoma trofeami.
Druga sprawa: Wyjściowa jedenastka. O'Shea? Scholes? Berbatov? Jeszcze przy kilku nazwiskach taki znak zapytania można by walnąć, np Evra (tylko kto ma go zastąpić?). Jeszcze 3 dni temu mieliśmy zgraną i najmocniejszą na świecie ekipę, a wystarczył jeden mecz ze
Scousersami, żeby zacząć wątpić, czy któryś z nich nie zaliczy słabszego występu. Niestety, porażki tak działaja. Póki Berba był niewidoczny, ale wygrywaliśmy 2-0 z Interem, każdy problem bagatelizował. Kiedy Evra był co i rusz wkręcany w ziemię przez Lennona - podobnie. Ale co się dziwić. Punkt widzenia
zakleży od punktu siedzenia - tamte mecze przynosiły nam awans/trofeum. Teraz trzeba
sięporządnie nad wszystkim zastanowić i
przeanalizizować.
Ja jednak wierzę, że z Craven Cottage wywieziemy komplet oczek. Ferguson nie w takich sytuacjach się znajdował i z nich wychodził obronną ręką. Rooney nie takim mocarzom strzelał bramki, a Rio nie takim potentatom odbierał ochotę do gry. Trzeba być dobrej myśli. My wiele, poza gadaniem nie
wskuramy, a jedynie Ferguson i piłkarze, którzy jeżeli nie
wygrająteraz sami ze sobą, to przegrają sezon. Bo z obecnej kadry tylko Neville, Scholes i Giggs pamiętają
The Treble. Dla reszty walka na tylu frontach naraz i presja ze strony kibiców może być za duża. Nawet dla starego wygi Rio, czy równie ogranych Berby i Evry. No i Ronaldo. Jeśli ma być naszym ważnym ogniwem i ciągnąć naszą drużynę w trudnych momentach, to kiedy, jak nie teraz? W końcu teraz wchodzimy w decydującą fazę sezonu, kiedy możemy wszystko przegrać/wygrać
Pisz wolniej, bądź zainstaluj sobie mozille // Foster