Wątek zamknięty 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
PL: Manchester United 0-1 Aston Villa (12.12.2009)
Szymcio Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 510
Dołączył: Sep 2008
Reputacja: 13
Post: #25
Re: PL: Manchester United vs Aston Villa (12.12.2009)
Gdyby nie to, że Villa była naprawdę zajebiście ustawiona w obronie, to pewnie dalibyśmy im radę i to na luzie. Przecież z początku tworzyliśmy takie akcje, przy których większość klubów z PL nie wiedziałoby co jest grane. A że nasi dzisiejsi rywale wyszli na mecz wyśmienicie przygotowani, skoncentrowani na 100% to tylko chwała im za to. A naszym bura, bo ten mecz mieliśmy przecież wygrać.

Zabrakło Scholesa i Berbatowa. Jeśli nie ma jednego, to przynajmniej ten drugi potrafi coś wyczarować z powietrza i sprawić, że jeden z naszych nagle znajdzie się oko w oko z bramkarzem rywali. Niestety, Paul nie mógł dziś wystąpić, a Dimitar zaczął w 63. minucie. Owen wszedł chyba tylko w podzięce za zdemolowanie Wolfsburga, bo oczywiste było, że przeciwko tak świetnie grającym obrońcom The Villans mikrus z Liverpoolu nie da sobie rady. Bułgar powinien się pojawić za niego tuż po przerwie, bo któż, jeśli nie on miałby wypuścić w uliczkę Rooneya?

Giggs po raz kolejny rozczarował, jego podania były przeważnie kiepskiej jakości, wdawał się też w niepotrzebne dryblingi. O jego wrzutkach z rożnych nie będę już nawet wspominał, bo to kompletna rozpacz. Trochę mnie dziwi, że mając tak świetnie grających głową piłkarzy jak Fletcher czy Vidic nie stwarzamy właściwie żadnego zagrożenia przy okazji tych stałych fragmentów. Ryan powinien odpocząć od gry, bo na pewno jest daleki od swojej dyspozycji z początku sezonu. Wystawianie go kosztem Dimitara to dla mnie głupota, ale Ferguson nadal wierzy w Walijczyka. Czy to dobrze, czy źle - na dzień dzisiejszy trudno mi powiedzieć.

Anderson miał okazję pokazać, że coś potrafi, ale jego akcje były z reguły naprawdę słabiutkie. Podania trafiały w próżnię, lub do zawodników Villi. Przykro było na to patrzeć. A dziś Brazylijczyk miał pole do popisu, bo Park, Valencia i Wayne tylko czekali na prostopadłe podania. Niestety, od Andersona dziś nie mogli tego wymagać, bo zupełnie nie trafił on z formą.

Linia defensywna spisała się tak sobie. Trochę zbyt dużo nonszalancji Browna, który kilka razy zupełnie niepotrzebnie próbował ryzykownych zagrań. W dodatku był głównym winowajcą przy stracie bramki, bo jego ustawienie pozostawiało sporo do życzenia. Vidic często kasował co się dało, ale też nie zawsze był pewny. Boki spisały się poprawnie, Fletcher miał ciężkie życie, gdyby Young go nie skręcił, to nie padłby gol, no ale... Do tego raz sprokurował cholernie groźną sytuację. Evra znów był naszym lewym skrzydłowym obrońcą, bo na Parka w akcjach ofensywnych nieszczególnie mógł liczyć. Francuz popełnił kilka błędów, ale było dobrze. Kuszczak zagrał po raz kolejny poprawnie, w sytuacji oko w oko z Agbonlahorem spisał się naprawdę solidnie. Także jego słaba gra nogami dziś nie rzucała się w oczy.

Valencia bardzo często inicjował akcje, ale jeździł dziś troszkę bez głowy. Było trochę niedokładnych i niepotrzebnych zagrań Antonio, zwłaszcza w pierwszej połowie, gdzie kilka razy przekombinował. To właśnie mnie dziś strasznie denerwowało - zamiast walić, nasi woleli tworzyć akcje bardziej koronkowe niż majtki mojej panny. Po chuj to? Nie lepiej czasem dojebać z kilkunastu metrów, zamiast próbować wejść z piłką do bramki? Owszem, w niektórych sytuacjach jest to wskazane, ale niekiedy naprawdę warto huknąć.
Tyle, że czasem to bezsensowne. Wayne Rooney dziś po raz kolejny pokazał, jak nie należy strzelać. Jego wyśmienite uderzenia, sprawiały, że kibicom spadały czapki z głów i to bynajmniej nie z wrażenia. Naprawdę, Wazza zaczyna mnie denerwować, bo ileż można go chwalić za to, że walczy i biega bez opamiętania, skoro partaczy akcje, które powinien wykończyć co najmniej silnym strzałem w światło bramki? Może tak jak Ryanowi przydałby mu się odpoczynek.

Michael Carrick dziś wskutek beznadziejnej gry Andersona musiał walczyć i w defensywie i próbować konstruować coś nie coś w ofensywie. Ani to, ani to nie wychodziło mu jakoś wybitnie dobrze, ale było widać, że ma ochotę do gry, że chce udowodnić swoją wartość. Często ruszał do przodu z wyraźną ochotą na asystę, może nawet gola. Szkoda, że jego strzały okazywały się nieskuteczne. Rezerwowi nie wnieśli do drużyny nic specjalnego. Owen był niewidoczny, czego chyba wszyscy się spodziewaliśmy. Berba nie trafił w piłkę, bo moim zdaniem niepotrzebnie usiłował jebnąć po raz kolejny z nożyc, zamiast zwyczajnie dostawić nogę. Drugi strzał już ładniejszy, ale łysol obronił wybornie. Gibson zrobił chyba więcej od Andersona, Ferguson pewnie kazał mu walić z daleka i to też w jego wykonaniu oglądaliśmy. Ma chłop petardę w nodze, oj ma.

Szkoda tej porażki, bo mogliśmy doskoczyć do Chelsea. Niestety, Fergie nadal kombinuje z taktyką i zamiast od początku postawić na parę Rooney-Berbatow w ataku, to kombinuje jak koń pod górę i mamy efekty. Mam nadzieję, że nie przeczytam jutro, iż "ta porażka nas wzmocni", bo gdybyśmy mieli być po każdych batach z silną ekipą twardnieć, to nigdy nienurkujący Wazza byłby już z żelaza.
MUFC!

- And what will you give me in return, Severus?
- Everything.
12-12-2009 21:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Wątek zamknięty 


Wiadomości w tym wątku
Re: PL: Manchester United vs Aston Villa (12.12.2009) - Szymcio - 12-12-2009 21:20

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości