CL: Manchester United 3-2 Bayern Monachium (07.04.2010)

[Jakub T]

Zaczęło się cudownie, począwszy od widoku Rooneya w tunelu - pierwsza myśl, "on chyba dla jaj się przebrał i stanął w szeregu" :mrgreen:

Niestety, ale było widać że już przy stanie 2:0 nasi powoli się rozluźniają, a po trzeciej bramce to już w ogóle; niby czekaliśmy na okazję do kontrataku, ale przy takiej grze było do przewidzenia, że Bayern rzuci wszystko na jedną kartę i zaatakuje śmielej, niestety nie udało się nam strzelić czwartej bramki - a było blisko w paru momentach.

Jak dla mnie to wszystkie wczorajsze gole mogły paść, poza tą szmatą Olica...byłyby i emocje, i awans, i wszystkie bramki wieczoru przednie. A tak, pozostaje smutek i ta nieprzyjemna myśl że teraz Barcelona ma szansę na wygranie LM drugi raz z rzędu, bo nie ma już godnego przeciwnika w tych rozgrywkach.

No i tak mi szkoda Naniego, zagrał znakomicie, ta radość przy bramkach, a teraz pewnie siedzi wkurwiony, jak i cały skład zresztą; ale widać że coraz bardziej błyszczy i złapał formę, więc chociaż jeden optymistyczny akcent na tę chwilę. No dobra, drugi, bo pierwszy to powrót Rooneya.