Mecz bez historii, niezbyt ciekawy i niezbyt dobry w naszym wykonaniu. Ale wbrew pozorom po kartce Evansa coś się ruszyło i miałam wrażenie, że gol to tylko kwestia czasu - i rzeczywiście, w końcu padł. 3 punkty cieszą i sa w tym wszystkim najważniejsze, szczególnie że rywale też zaliczyli słabe spotkania i nie potrafili uzbierać kompletu.
Marzec był naprawdę ciężki, kilka trudnych spotkać, po dwa tygodniowo - co odbiło się na tym, że dziś zespół był przygaszony i niedokładny. I to, że przegraliśmy z taką Chelsea nie zmienia faktu, że piłkarze tam ciężko harowali na boisku. Tak samo np w takim FA Cup.
Martwią mnie kontuzje obrony, to kurcze naprawdę idzie lawinowo i właściwie co rok w podobnym momencie sezonu mamy taki kataklizm. Na szczęście kadrę mamy tak szeroką, że sobie z tym jakoś lepiej lub gorzej radzimy.
Fajnie, ze gra Valencia - oczywiście na razie jeszcze nie gra na 100%, ale nie wątpie, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Wrócił też Park(na razie na ławkę, ale licze że w następnym meczu już zagra), Berba sobie pograł i strzelił gola, Owen jest zdrowy, paru innych piłkarzy jest bardzo bliskich powrotu. Ogólnie to mam dosyć optymistyczny nastrój na resztę sezonu
A tak w ogóle to po raz kolejny Smalling zagrał dobrze i pewnie - nie moge wyjść z podziwu nad tym chłopakiem, transfery jego i Chicharito były strzały w dziesiątke.