Re: LE: Ajax Amsterdam - Manchester United (16.02.2012; 19.00)
A se pierdolne opisy poszczególnych piłkarzy, co robię rzadko, także korzystajcie póki możecie.
De Gea - spokojny występ, w powietrzu za dużo pracować nie musiał, jedna świetna obrona strzału de Jonga ( chyba tak się pisze ).
Jones - podzieliłem jego występ pod względem atakowania na trzy części. Pierwsza: odnoszenie wrażenia jakby brakowało mu tej pary pozwalającej mijać przeciwników, na luzie ich obiegać; druga: była już moc; trzecia: bez szaleństw. Ogółem rzecz biorąc niezły ten jego powrót.
Evans - po raz kolejny fantastyczny. Kilka świetnych piłek, wyprowadzeń futbolówki, a czasem nawet pojawień się pod bramką przeciwnika. Jeden błąd po niedokładnym zagraniu w pobliżu pola karnego.
Ferdinand - także świetnie.
Fabio - trzy razy objechany zbyt łatwo + ryzykowna gierka pod bramką. Ale mądrze pcha się do ataku. Nie było źle.
Nani - koszmarna pierwsza połowa ( wszystkie pojedynki jeden na jeden przegrane, za dużo niepotrzebnych indywidualnych popisów ), lepsza druga.
Cleverley - trzy super piłki, właściwie nie notował strat/ złych podań, leczy wydaje mi się, że za mało był pod grą.
Carrick - spokojny występ. Bez szaleństw.
Young - w pierwszych 45 źle grał. Źle, czyli za długo trzymał piłkę. Druga jak w przypadku Portugalczyka Naniego lepsza.
Rooney - występ chujowy z letsza. Ot, taka moja konstruktywna opinia o dzisiejszym występie tegoż zawodnika. No po prostu tracił, niedokładnie podawał, nie rozdzierał rywali swoim darciem do przodu.
Hernandez - miał te swoje złe podania, ale widzę, że wraca/ wrócił na właściwe tory. Nic mu nie odskakuje, nie biega po boisku bez sensu. No i ten gol. Oby tak dalej, a znowu zacznie ładować gola za golem.
Scholes - fajna zmiana. Przerwał 5/6 ataków Ajaxu, rzucił z trzy fajne piłki, był pod grą.
Valencia - coś krótko, ale miał udział przy bramce.
Nie mam zamiaru tutaj opisywać poszczególnych fragmentów spotkania, bo każdy widział co i jak. W każdy razie wyrażę tylko swoje odczucie odnośnie pierwszej połowy zawodów. Nasi nie podeszli do tego spotkania na pełnej piździe. I nie, nie było to coś w stylu: " Gramy dwumecz, spokojnie ". Zdaje mnie się, iż łatka "Liga Europejska" miała swoje znaczenie, chociaż oczywiście w głowie Rooneya i reszty nie byłem i nie jestem.
Kończą te bzdury to jeszcze słówko o karnym. Pan z Polsatu Sport Extra, Pan Przybysz uparł się na jedenastkę Ferdinanda. Dziwne. Jestem przekonany, iż gdyby Rio natychmiast po wstawieniu nogi tuż przy przeciwniku ją odciągnął, ten i tak jebnąłby podobnego orła. Symulka i tyle.
|