Po "odchorowaniu" wyniku tego meczu i opadnięciu nerwów muszę pochwalić grę defensywną United. Mimo straty punktów, gra obronna całej drużyny naprawdę mogła się podobać. Ferguson trafił niemal w dziesiątkę wrzucając Jonesa do składu. Dzięki temu, że Phil pomagał Rafaelowi udało się im praktycznie całkowicie zneutralizować Balea, naprawdę świetny ruch Fergusona. Może faktycznie Lennon kręcił Evrą, ale kiedy wychodził do niego Carrick (co ciekawe) nie miał już tak lekko
Utrzymać taką drużynę jak Tottenham w ryzach przez ponad 90min to jednak spora sztuka, Rio i Vidić zagrali świetny mecz, zwłaszcza ten blok Rio przy strzale Defoe był nie najgorszy. Nawet van Persie wracał się by asekurować defensywę. Do tego De Gea bronił jak natchniony i tylko to feralne sparowanie piłki obciąża jego konto, ale jakby się przyjrzeć to wpływ na to mogło mieć zderzenie z Vidiciem, właściwe to Serb wpadł na Davida...
Udałoby się utrzymać to 0:1 gdyby nie tragiczne w skutkach nieporozumienie między Rafaelem a Valencią i oddanie piłki w groźnej sytuacji, którą Koguty zamieniły na gola. To był książkowy przykład tego, czego nie należy robić broniąc wyniku... W takiej sytuacji, na kilkadziesiąt sekund przed końcem obaj powinni skupić się na piłce i dążyć do tego by znaleźć się pomiędzy nią a bramką, zamiast tego Rafa wystrzelił do przodu nie wiem po co, a Valencia jak to Valencia ostatnimi czasy nie wiedział co ma zrobić, skutkiem czego zamarł w bezruchu. Mam wrażenie, że gdyby Cleverley dograł do końca to United by tego nie przegrali, no ale mówi się trudno. Mimo wszystko w defensywie wreszcie wyglądali solidnie.