Założenie - wojsko jest po to by walczyć, a nie malować trawę w koszarach czy ładnie wyglądać. Żołnierz wie, że wybierający swój fach może zginąć. Im więcej walczy w różnych warunkach tym lepiej. Najpierw warto zdefiniować potrzeby "wojska", żeby nie było nieporozumień. Atakować chyba nie będziemy ?
W warunkach obronnych można pokusić się o wskazanie potencjalnych agresorów, czyli naszych tradycyjnych dobrych sąsiadów

. Posiadają oni dość duże armie stałe ( z dużym zapasem rezerw ), uwzględniając nasze małe terytorium, armia poborowa w wypadku wojny nie zdąży się nawet zmobilizować a cofać się nie ma dokąd. A przecież nie można wykluczyć, że agresorzy zaatakują jednocześnie, co już nie raz robili. Nikt inny tu do nas nie dotrze, chyba że Litwini

. Kraj od zachodu i wschodu jest płaski, rzeki w dolnym biegu wąskie, nie ma żadnych naturalnych przeszkód. Armia innymi słowy musi być zdolna do walki w bardzo krótkim czasie i musi być na tyle silna żeby skutecznie obronić ( np. instalacje militarne typu projektowanej tarczy antyrakietowej, będą pierwszym celem agresora) lub odbić np. lotniska w głębi kraju ( dla ewentualnych sojuszników ) Z samych przyczyn geograficznych pobór odpada.
za :
- niemoralne jest wysyłanie na śmierć, żołnierza który tego nie chce, armia zawodowa daje swobodę decyzji,
- osoba, która z różnych przyczyn sprzeciwia się wojnie itp. nie jest zmuszana wbrew swojej woli
- pobór był dobry gdy żołnierz musiał umieć, strzelać w grupie i okopać się, teraz musi umieć dużo więcej,
- żołnierz zawodowy jest wytrzymały psychicznie i fizycznie, nieustannie nad sobą pracuje,
- współczesna wojna wymaga inicjatywy żółnierzy, nie tak jak kiedyś gdy walczono masami, żołnierz musi podejmować decyzje samemu opierając się na swojej wiedzy
- żołnierze poborowi są żołnierzami z przypadku
- żołnierz zawodowy, szkoli się przez wiele lat w posługiwaniu się sprzętem wysokiej klasy, poborowy nie jest w stanie się tego nauczyć
- żołnierz zawodowy ma wysokie kwalifikacje
- żołnierz zawodowy ma wysokie morale, wynikające z prestiżu jak i zarobków
- współczesna wojna jest wojną wysoko wyspecjalizowanych grup i oddziałów, nie ma miejsca na żołnierske masy, nadrabiające braki przez hura-odwagę.
- współczesne wojny, pokazują olbrzymią przewagę, wojsk zawodowych i wyspecjalizowanych w stosunku do armii amatorów, szczególnie ważne jest lotnictwo ( wykonujące nawet do 80% działań bojowych - Irak ), jedynym krajem w historii, który prowadził przymusowy pobór do lotnictwa był ZSRS
- żołnierz poborowy na wojnie myśli o swojej rodzinie i domu, w ciężkich warunkach dezerteruje
- koszta - wojsko zawodowe liczące 50 tys a poborowe : 200 tys, nawet jeśli utrzymanie kosztuje tyle samo, to przy wojsku zawodowym 150 tyś mężczyzn zostaje w domu i pracuje na to utrzymanie.
- stałość formacji - składy osobowe armii zawodowej nie zmieniają się raptownie, żołnierze się znają i ufają sobie, oficerowie wiedzą wszystko o podwładnych
- last but not least, armia zawodowa jest silniejsza, odporniejsza i trudna do pokonania i rozbicia, samo jej posiadanie wystarczająco odstrasza potencjalnego agresora i znacznie podnosi obronność i pozycję kraju, warto więc zadać pytanie dla którego wywiadu pracują polscy politycy sprzeciwiający się armii zawodowej.
- Napoleon Bonaparte powiedział, że każdy polski żołnierz jest wart trzech innych, nie da się ukryć że nasi rodacy mają wyjątkowy talent do wojaczki. Także można naszych zawodowców przemnożyć przez 3
Przeciw :
- brak rezerw
- brak jakichkolwiek umiejętności "wojennych" u pozostałych mężczyzn, szczególnie w warunkach w których nie mogą oni posiadać nawet broni, w wypadku wojny zostajemy z 50 000 zawodowców, 10 000 masą uzbrojonych bandytów (naszych własnych) i 39 milionową masą, pozbawiona możliwości samoobrony. Ale to argument poboczny, wystarczy zezwolić na posiadanie broni.
Dlatego uzupełnieniem armii zawodowej, powinno być coś w rodzaju gwardii narodowej, entuzjastów, myśliwych, byłych żołnierzy i oficerów, członków organizacji paramilitarnych itp. ludzi obeznanych z bronią ale nie mających chęci lub możliwości wstąpienia do armii zawodowej. W razie wojny pomagają oni lokalnej ludności, w najgorszym przypadku jako miejscowi mają łatwość prowadzenia działań partyzanckich. Wtedy argumenty "przeciw" odpadają.
Ciekawostka, najbardziej chyba skutecznymi jednostkami w Iraku, używanymi do czarnej roboty ( ochrona, konwoje) nie są wcale ochotnicy Us Army ale prywatne oddziały ochotników np. - "Blackwater", liczba tych najemników podobno oscyluje w granicach 10 000. Więc to też ciekawe rozwiązanie.