Cytat:Sir Alex się nie zna.
I co?
No właśnie, ROM też najpierw pisze, że Barca była "nie do pokonania" i w ogóle, a zaraz potem, że wszystkie trzy bramki dla Barcy były "avoidable" i że jest to "irytujące". No to się może zdecydujmy, bo jeśli wszystkie bramki Barcy były "avoidable" to, biorąc pod uwagę, że sami strzeliliśmy jedną, wynika z tego, że Barca jednak była do pokonania. Tak w 2009r. tak i teraz czułem, że przegrywamy to na własne życzenie i przez własne błędy. Choć rozumiem, że niektórym polepsza humor przeświadczenie, że Sir Alex jest bezbłędny i to po prostu Barca była "nie do pokonania".
Cytat:Chuj pański wie, czy sił nie starczyło na taki napór jak w pierwszych 10 minutach, czy nasi po prostu mieli jedno zadanie - strzelić w ciągu nich gola, a później bronić. Nie udało się strzelić, to lipa. Zdziwiło mnie to, że po takim atomowym początku padliśmy na twarze.
Tak uważam. To była gra va banque. Od początku było wiadomo, że sił nie starczy i dlatego od początku było wiadomo, że ma być bramka w pierwszych minutach, a jak jej nie będzie, to innych opcji nie ma. To nie jest normalne, kiedy gol wyrównujący nie wpływa w ogóle pozytywnie na drużynę. Było widać, że po tym, jak plan spalił się na panewce, cała nasza drużyna była przeświadczona, że nic już się nie da zrobić, mecz jest przegrany i ani gol Rooneya, ani nic innego niczego tu nie zmieni. I nikt nie próbował im tego przeświadczenia naruszyć, np. w przerwie. Dokładnie tak samo, jak w 2009r. A nawet chyba gorzej, bo tam, mam wrażenie, gdyby gol dla nas padł, coś jeszcze mogłoby się zmienić, ale też i Barcelona była wtedy słaba. Choć nie aż tak słaba, jak wczoraj przez pierwszych 5 minut, kiedy przypominała bardziej jakiś Bursaspor. Byli bezradni i przestraszeni jak dzieci. Gdyby wtedy coś wpadło, zapewne po chwili wpadłoby ponownie i byłoby po zabawie. Więc nie w tym rzecz, że plan był zły. Rzecz w tym, że w ogóle nie przewidziano i nie ustalono, co robić na wypadek, gdyby nie wypalił. Najgorsze wrażenie wczoraj robił właśnie ten widok Barcelony powoli i z mozołem podnoszącej się z kolan, której nikt w tym podnoszeniu się nie przeszkadza.