Re: PL: Blackburn Rovers - Manchester United (11.04.2010; 14.30)
Chujnia. Co tu dużo gadać.
Ale tak - dopóki jest matematyczna szansa na mistrza, to ja będę wierzył. Naprawdę nadzieja jeszcze mnie trzyma. 3 lata temu Bolton nam pomógł, może teraz będzie podobnie ?
Mogliśmy sobie dopomóc, ale ciężko nam to szło. Spotkanie niby układało się pod nasze dyktando, tyle tylko, że stworzyliśmy sobie tylko jedną setkę.
Kilka uwag:
-tak jak zauważył Fidain, brak napastnika na ławce.
To z pewnością nie jest normalna sytuacja. Nie wiem jaki klub pozwoliłby sobie na taki ruch. A raczej jaki trener. A od czego w zespole jest Diouf ? Po coś go sprowadziliśmy, teraz podczas nieobecności Rooney'a i Owen'a powinien znajdować się przynajmniej na ławce. O kontuzji nic nie słychać, może jakieś inne problemy ? Bo formę, z tego co czytam tu i ówdzie ma.
-co to za środek ?
Nie jestem fanem środka pola rozpoczynającego mecz w składzie: Giggs i Scholes. Orłami w defensywie nigdy nie byli, szybkości i dynamiki już takiej zajebistej nie mają, a mimo to wystąpili dzisiaj obok siebie. I jak się okazało, nie spowodowało to dominacji i szaleństwa w środku pola Blackburn, ale prawda jest taka, że głównie dzięki temu, iż gospodarze nastawili się na bezbramkowy rezultat, co spowodowało, że prowadziliśmy grę. Jeśli zaś idzie o kreację gry, to z tym już sprawa wyglądała gorzej. Giggs jeszcze jakoś dawał radę, ale Scholes wypadł naprawdę słabiutko.
-dlaczego nie Rafael ?
Wiem, że Gary prezentuje się już od kilku tygodni bardzo solidnie, ale Rafael musiał zagrać w tym spotkaniu. Chłopak z pewnością mocno przeżył to, co wydarzyło się w środę, a ten mecz był dla nie świetną okazją do rehabilitacji. Im szybciej tym lepiej. Ferguson znowu jednak postawił na doświadczenie, tak jakby da Silva pod względem sportowym go zawiódł z Bayernem, a wszyscy wiemy, że tak nie było. Przydałby się bardzo w ofensywie, bo Gaz katastrofalnie zaprezentował się w ataku, a na dodatek prawie cały mecz to nasz zespół prowadził grę, także Rafael często mógłby się włączać do ofensywy, i zapewne z lepszym skutkiem, niż nasz kapitan.
-znowu ten Berbatov
Nie myślcie, że mam zamiar zmieszać Bułgara z błotem. Zagrał naprawdę nieźle. Mówię tutaj o pierwszej połowie, gdzie był wiodącą postacią naszej drużyny. Kreował grę, dzięki czemu Valencia powinien kilka minut przed przerwą, dać nam prowadzenie. Ktoś pisał, że spowolniał grę, ale taka prawda, że z tego "powolnego" prowadzenia futbolówki zespół czerpał korzyści w postaci tworzenia ataku. Zresztą ciężko z kimś rozgrywać, nie wiadomo w jakim tempie, gdy środkowi nie dają należytego wsparcia. Wracając do meridum sprawy, chodzi o to, że gdy trzeba było zabłysnąć jako napastnik, Dimitar nie sprostał zadaniu. Sytuacje miał, tylko jak zwykle ich nie wykorzystał.
-Nani
Muszę coś naskrobać o tym chłopaku. Ok, niedokładność dzisiaj mu towarzyszyła, ale pchał ten wózek do przodu, starał się niesamowicie, bardzo się przyłożył do tego meczu.
-świetna linia defensywna ( łącznie z van der Sarem )
-masa niedokładności w drugiej połowie
|