Cytat:Jerry Sloan ma w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu ogłosić, że rezygnuje z funkcji trener Utah Jazz. Zespół prowadził nieprzerwanie od 1988 roku. Dłuższy staż w czołowych ligach na świecie jako trener jednej drużyny ma jedynie Sir Alex Ferguson, trener Manchesteru United.
Sloan jest jedynym trenerem w historii, który wygrał ponad tysiąc meczów z jednym zespołem. Jako szkoleniowiec ma świetny bilans 1221. zwycięstw i 803. porażek.
Z innych ciekawych informacji. Jeśli Cavaliers przegrają swój następny mecz ligowy pobiją niechlubny rekord wszystkich amerykańskich drużyn zawodowych - 27 porażek z rzędu. Szokujące jest to, że w ubiegłym sezonie zespół z Cleveland był najlepszą drużyną sezonu zasadniczego. Co znaczy odejście LeBrona James'a...
Ależ pech Marcina... rozgrywał naprawdę świetne zawody, pod koniec 3 kwarty miał 18 pkt i 10 zbiórek, był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Pech chciał że złamał nos Szkoda, mam nadzieję, że szybko wróci do gry.
Niewątpliwie skończyła się pewna era w tym sporcie.
Ukryty tekst:
Urodzony w Newark Shaq do NBA trafił w 1992 - został wybrany w drafcie z numerem 1 przez Orlando Magic. I właśnie wtedy Magicy stali się znani na całym świecie. O'Neal - wtedy jeszcze o sylwetce szczupak potrafił w tamtych czasach przebiec z piłką całe boisko by zakończyć akcję efektownym wsadem.
Potrafił łamać tablicę, potrafił świetnie blokować, wreszcie potrafił porwać tłumy. Załapał się jeszcze na rywalizację z Robertem Parishem - dziś blisko 60-latkiem. Grał przeciw Hakeemowi Olajuwonowi - to właśnie on przyćmił go w finale w roku 1995, czy przeciwko Patrickowi Ewingowi. Jest chyba ostatnim (albo jednym z ostatnich) koszykarzy, którzy zaczynali karierę w latach 80-tych, lub 90-tych, a którzy potem porwali tłumy (Jordan, Malone, Barkley) - jego odejście kończy pewną koszykarską epokę. Jego koledzy z początków gry w Orlando dziś na przykład parają się już trenerką jak choćby Scott Skiles. W tym samym drafcie co Shaq do NBA trafili Alonzo Mourning, czy Christian Laettner. Obaj także od kilku lat na emeryturze.
Zanim O'Neal zdobył upragniony mistrzowski pierścień wywalczył w Atlancie wraz z Dream Teamem olimpijskie złoto. Jak już zdobył tytuł - to potem rok po roku dołożył kolejne dwa. Dominacja Los Angeles Lakers z Shaq'iem właśnie trwała w latach 2000-2002. Jego podkoszowa dominacja nie podlegała dyskusji. Władze ligi zdecydowały nawet o wprowadzeniu obrony strefowej - wcześniej w NBA niedozwolonej.
Początkowo Shaq stworzył zabójczy duet z Kobem Bryantem, ale dwóch tak wielkich gwiazdorów nie mogło ze sobą wytrzymać Skłócony z kolegą O'Neal trafił do Miami Heat i tam w 2006 roku zdobył kolejne mistrzostwo. Później grał jeszcze w Phoenix Suns, Cleveland Cavaliers i na koniec w Boston Celtics. Stracił szybkość i wiele innych cech, które wyróżniały go na początku kariery, ale nie stracił instynktu i charyzmy. Oczywiście zmieniła mu się także sylwetka. Dziś Shaq nie jest już szczupakiem.
Jego rekordy z NBA robią wrażenie: 61 punktów, 28 zbiórek, potrafił nawet asystować 10 razy w jednym meczu. 15 razy grał w Meczu Gwiazd, dwa razy był najlepszym strzelcem ligi, jest w gronie najlepszych 50 zawodników w historii NBA. Raz w życiu trafił nawet rzut za 3 punkty.
Poza parkietem Shaq się nie nudził - rapował (ma w dorobku 6 albumów), grał w filmach ("Czarodziej Kaazam", "Stalowy rycerz", "Straszny film 4") - dzieła może nie wybitne, ale dzięki O'Nealowi stały się lepiej rozpoznawalne. Do historii przejdą także jego wypowiedzi - kontrowersyjne, pozornie głupie, komiczne, ale nigdy nijakie.
Nikogo chyba nie dziwi, że właśnie w taki sposób (na Twitterze) Shaq ogłosił zakończenie kariery. Dzięki temu znów jest na ustach wszystkich - przyćmił nawet trwający przecież finał NBA. Bo taki właśnie jest Shaq.
Legenda tego biznesu. Nie jest obcy żadnemu fanowi piłki koszykowej. Duet z Brynatem, to niewątpliwie jeden z najlepszych w historii. Jeziorowcy byli nie do powstrzymania. Piękne czasy gdy byłem ba bieżąco z NBA.
Dallas Mavericks mistrzami a Dirk Nowitzki MVP! Rywalizację w finale NBA z gwiazdorską drużyną Miami Heat wygrali 4-2 z czego niezmiernie się cieszę, bo denerwowały mnie te buce z Miami.
A ja się cieszę, że Mark Cuban w końcu zdobył to o czymś zamarzył 11 lat temu inwestując w słabiutki klubik z Teksasu. Pozazdrościć właściciela z taką pasją, który byłby na każdym meczu swojego zespołu, a w NBA to przecież 80- 90 gier rocznie.