Ciampel napisał(a):Miałem zamiar oglądać PB, ale biorąc pod uwagę to, że niektóre seriale potrafią wciągnąć jak narkotyk, postanowiłem zrezygnować
Ja tam Ci polecam
PB, bo naprawdę warto, a to, że zarwiesz kilka nocek wyjdzie na dobre, bo serial jest naprawdę wypas
So...
Wczoraj byłem w kinie na
Shreku Trzecim... Poszedłem z nastawieniem bardzo sceptycznym, żeby przypadkiem się nie rozczarować. Nie wiem czy to moje nastawienie, czy sam film sprawił, że wyszedłem z kina zadowolony. Nie było to wyrzucenie pieniędzy w błoto (moim zdaniem), a film na dobrym poziomie nie tylko jeśli chodzi o fabułę, ale również o humor. Kilka tekstów bardzo mocnych, które podobnie jak te z pierwszej części mogą wejść do "użytku publicznego". Zły nie był, co nie zmienia faktu, że do poziomu jedynki nadal trochę brakuje. Może opowiadał nie będę, ale gwarantuję, że co polski humor, to polski humor - bez porównania z tym amerykańskim, który zapewne wiele z Was będzie miało okazję oglądać na spiraconych wersjach. :mrgreen:
Drugą nowością, jaką miałem okazję zobaczyć jest film z jednym z moich ulubionych aktorów - Jimem Carrey'em, a mianowicie
Liczba 23. Wbrew pozorom nie jest to komedia. Film nieco psychodeliczny (w zasadzie innego stwierdzenia nie da się użyć. Po filmie zacząłem doszukiwać się tych "dwudziestektrójek" w moim życiu i przyznam szczerze, że trochę ich się nazbierało (13.10 - data moich urodzin, 13+10=23; punkty z testu - 92, 92/4=32, moja ulubiona liczba - 69, 69/3=23, przewidywany koniec świata - 2012, 20+1+2=23, i tak dalej, i tak dalej
)
Film bardzo mocny, trzymający w napięciu i nie według scenariusza, że wszystko ma się skończyć happyendem, obraz nieco inny niż te, do których przyzwyczaiło nas Hollywood
Jeśli chodzi o nieco starsze filmy, które niedawno leciały w TV...
Młodzi gniewni (Dangerous Minds). Film co by nie było dobry, zakończenie przewidywalne, ale muzyka zajebista, gorąco polecam
60 sekund (Gone in Sixty Second). Jeden z moich ulubionych filmów. W głównej roli Nicolas Cage, obok Angelina Jolie, a film chyba widział każdy, więc nawet nie ma co opowiadać
Requiem dla Snu (Requiem for a Dream). Gdzieś już chyba o nim wcześniej pisałem, ale prawdę Wam powiem, że film baaaardzo, baaardzo dobry. Daje wiele do myślenia ludziom, dla których życie bez dragów nie było by życiem
Aha... Możecie nie wiedzieć, ale jak byłem ongiś na
Testosteronie bardzo wkurzały mnie dzieci, które do kina przyszły pogadać, zjeść popcorn, opić się coli, a nie zobaczyć film, mam nadzieję, że nie ma tu takich osób...
A sam film na dobrą sprawę mnie rozczarował
Pozdrawiam prawdziwych kinomaniaków