27-01-2012, 12:09
Breakthru napisał(a)::shock: Znaczy jakim cudem chciałbyś to zrobić i podzielić? Wysiedlamy większe miasta?Nie, chciałem pokazać, że argument o tym, że Księstwo Liehctensteinu jest mniejsze jest cienki. Ale rzeczywiście nie wyszło do końca.
Chyba, że to żart był. Ha ha
Breakthru napisał(a):Z tą różnicą, że im wystarczy ten śmieszny procent od kilku milionerów, by zapewnić raj na ziemi tym 36tys mieszkańcom. Nam takich milionerów żeby chociaż przybliżyć nas do księstwa trzeba by jakieś 1000% więcej.I dlatego, że nas jest więcej i mamy większą powierzchnię kraju, mamy większe szanse niż Liechtenstein. W owym księstwie można tak naprawdę jeno zarejestrować sobie firmę, ale już ją tam faktycznie tworzyć bądź chociaż budować tam jej części nie ma właśnie z braku potencjału. W Polsce jest w huk miejsca do zagospodarowania, w huk ludzi, którzy chętnie podjęliby się pracy w nowych fabrykach (nazwę to tak, ale wiadomo, że chodzi o cały zbiór potrzebnych do funkcjonowania firm elementów) za pieniądze mniejsze niż podjęliby się powiedzmy Amerykanie, ale wciąż większe niż dotychczas średnio zarabiają (tak samo to działa w "wyzyskiwanych" krajach trzeciego świata). Ale to jest i tak pikuś, bo mówimy o kapitale obcym bądź firmach wielkich. Ale siłą gospodarki i motorem napędowym rozwoju są małe i średnie przedsiębiorstwa, które przede wszystkim zyskałyby na tych zmianach, powstawałyby nowe, rozwijałyby się, konkurowały, a tym samym dawały pracę ludziom, którzy teraz pracy nie mają, bo albo blokuje ich praca minimalna albo praca się nie opłaca z powodu wysokich podatków i obostrzeń, będących mniej wymiernym, ale też ogromnym obciążeniem finansowym.
Breakthru napisał(a):Drogi, szkoły, szpitale rozumiem też się same zbudują i utrzymają. No tak ale przecież mogą być prywatne.Nad drogami winno czuwać państwo, ale jeśli ktoś chce sobie pierdyknąć autostradę na odcinku AB, to niech to robi. Jego ewentualna strata bądź zysk.
Szkoły i szpitale i tak są przecież opłacane przez wszystkich, a z powodu takiego, że są państwowe i nie muszą między sobą konkurować są zbiurokratyzowane i drogie, dużo droższe niż na wolnym rynku. Tak samo jest ze służbą "zdrowia".
Człowiek biedny czeka w kolejce dwa lata na to aż lekarz (sam Bogu ducha winien w tej sytuacji) go przyjmie. Wiem, bo sam dostałem termin na trzy tygodnie wprzód, gdy poszedłem do szpitala z rozwalonym kolanem :plask: Niestety, człowieka biednego, o którego tak ponoć troszczy się lewica, nie stać na łapówkę bądź pójście do wrednego prywaciarza - bo został na szczytny cel i dla swojego dobra obrabowany na dzień dobry. Ten system niszczy przede wszystkim właśnie ludzi niezamożnych!
Breakthru napisał(a):Dzieciak z popegierowego grajdołka sam sobie winien, że się urodził się w biednej rodzinie i skończy tylko podstawówkę?A jakie są teraz perspektywy dzieciaka z popegierowego grajdołka?
Taki dzieciak w kapitalizmie nie ma problemu ze znalezieniem słabo płatnej, ale jakiejś pracy, która daje mu start w życiu. Może nawet i rzuci szkołę po podstawówce, ale dzięki pracy czegoś się dorobi i, jeśli zajdzie taka potrzeba, będzie mógł wznowić naukę później. W socjalizmie tego zrobić nie może, bo dzieci zatrudniać nie można bądź jest to nieopłacalne z racji wielorakich obostrzeń.
A dziś jak to wygląda? Widzi brak perspektywy, chodzi do miejscowej szkoły (która stoi na takim poziomie jak stoi), widzi otoczenie żyjące z zasiłków, w dużej mierze przepijanych - perspektyw, wzorów do naśladowania żadnych. Kończy się na przedłużeniu tradycji i życiu z zasiłku. W kapitalizmie musiałby się wziąć do pracy, bo zasiłku by nie dostał, a prywatna pomoc też urwie się, gdy darczyńcy zobaczą, że ich pieniądze są marnotrawione.
Breakthru napisał(a):Powodzenia też z zbieraniem pomocy od społeczeństwa, kiedy operację za kilkaset tysięcy grubych dolców trzeba wykonać natychmiast.To rozumiem, że nie ma organizacji charytatywnych, które zbierają pieniądze na zaś, a nie na konkretny cel?