truered napisał(a):oceniłbym go na 8 w 10-stopniowej skali
Rooney co najwyżej zasłużył na 7 i to głównie z racji pięknego i bardzo ważnego gola jakiego strzelił. Wprawdzie starał się bardzo i próbował coś zdziałać ale trzeba przyznać, że mu wczoraj nie szło: często w głupi i prosty sposób tracił piłkę a Kompany przyćmił go zupełnie. Na 8 i wyżej zasłużyli wczoraj tylko Nani, Vidic i Smalling.
Wg mnie Roo nie zagrał źle. Nie jego wina, że był osamotniony w ataku i był kryty przez 2-3 zawodników. Dużo biegał, walczył, stosował pressing. Wywalczył pojedynek o górną piłkę przy bramce Naniego. Zaliczył kilka dobrych zagrań. Dlatego, gdyby ocenić jego występ nie bacząc na gola, byłby ona na pewno na plus
Jak niektórym jeden - bądź, co bądź fantastyczny - gol potrafi przesłonić prawdziwy obraz gry Rooneya. Otóż Anglik zagrał bardzo słabe spotkanie. Mało mu wychodziło, rzadko był przy piłce, Kompany zjadł go na śniadanie. Nawet na naszym SB tuż przed jego golem były teksty typu: "Roo tragedia", "Ronney do zmiany". A teraz? Jeszcze trochę i usłyszę, że był najlepszym zawodnikiem na placu w tym spotkaniu. Wielki szacunek dla niego za tą bramkę, ale nie dajmy się zwariować.
Lisu napisał(a):Wg mnie Roo nie zagrał źle. Nie jego wina, że był osamotniony w ataku i był kryty przez 2-3 zawodników.
Sezon temu dawał sobie radę jako osamotniony napastnik, więc nie można go usprawiedliwiać faktem, że był jedynym napastnikiem.
Tomek91 napisał(a):Lisu napisał(a):Wg mnie Roo nie zagrał źle. Nie jego wina, że był osamotniony w ataku i był kryty przez 2-3 zawodników.
Sezon temu dawał sobie radę jako osamotniony napastnik, więc nie można go usprawiedliwiać faktem, że był jedynym napastnikiem.
Tym bardziej, że kisił grę nawet po wejściu Berby.
Lukas napisał(a):Rooney co najwyżej zasłużył na 7 i to głównie z racji pięknego i bardzo ważnego gola jakiego strzelił.
Dla mnie zasłużył na CO NAJMNIEJ 9. A wiecie, za co? Za to, że będę tę bramkę pamiętał do końca życia. I to tak się szczęśliwie złożyło, że akurat zrobił to w meczu z City. Kolejny raz napiszę, żeby wszystkim się raz na zawsze wryło w beret: w czasie perturbacji z kontraktem NIGDY nie powiedział, że chce grać w Manchesterze City. I wczoraj to, kurwa, dobitnie udowodnił.
Mubinio napisał(a):Kolejny raz napiszę, żeby wszystkim się raz na zawsze wryło w beret: w czasie perturbacji z kontraktem NIGDY nie powiedział, że chce grać w Manchesterze City. I wczoraj to, kurwa, dobitnie udowodnił.
Co to ma do tego, że grał kichę przez całe spotkanie?
Kris1908 napisał(a):Co to ma do tego, że grał kichę przez całe spotkanie?
Yyy, nic? To akurat się tyczyło dyskusji dotyczącej zamieszaniu wokół kontraktu Rooneya. A co do samego meczu: nie grał najlepiej, ale co z tego? Główne zadanie napastnika: strzelać.
Mubinio napisał(a):Kolejny raz napiszę, żeby wszystkim się raz na zawsze wryło w beret: w czasie perturbacji z kontraktem NIGDY nie powiedział, że chce grać w Manchesterze City. I wczoraj to, kurwa, dobitnie udowodnił.
Jakby nie strzelił karnego czy zmarnował setę to byś napisał, że jednak chce grać w City? Proszę Cie...
W meczu z City Wayne zagrał bardzo słabo, ale w najważniejszym momencie wzniósł się na wyżyny i chwała mu za to.
RedLucas napisał(a):Jeszcze trochę i usłyszę, że był najlepszym zawodnikiem na placu w tym spotkaniu.
Bramka na wagę arcyważnego zwycięstwa nad rywal zza między - mało? Napastnika powinno się, w głównej mierze, oceniać ze strzelonej bramki, a Roo zrobił to we fantastyczny sposób. Co prawda Nani, Smalling, Vidić zagrali fantastyczne zawody, ale imo bohaterem dnia był właśnie Rooney.
Mubinio napisał(a):Kolejny raz napiszę, żeby wszystkim się raz na zawsze wryło w beret: w czasie perturbacji z kontraktem NIGDY nie powiedział, że chce grać w Manchesterze City. I wczoraj to, kurwa, dobitnie udowodnił.
No i? Powiedział za to, że chce odejść z United(a gdzie by poszedł, to dla mnie akurat sprawa jasna, ale to tak swoją drogą). Nie wiem czy serio chciał odejść czy po prostu zależało mu na większej tygodniówce i postanowił ją sobie załatwić szantażem, w każdym razie pokazał, że liczy się przede wszystkim pieniądz, a nie jakaś tam miłość do klubu.
Ja tam bym się nie obraził jakbyśmy go latem spieniężyli za 50 mln Ł.
Cytat:Napastnika powinno się, w głównej mierze, oceniać ze strzelonej bramki
Ok, Rooney zdobył arcyważnego gola wyjątkowej urody, ale czy oprócz tego miał jakieś sytuacje w tym meczu? Czy oddał choć jeden strzał z wyjątkiem tego, który trafił do siatki? Był niewidoczny, nie brał na siebie ciężaru gry, niekiedy zamiast uderzyć z daleka niedokładnie podawał, zupełnie jakby brak mu było pewności siebie.
Napastnik ma nie tylko strzelać gole, ale i współpracować z resztą zespołu, a z dokładnymi podaniami czy też pojedynkami 1 na 1 w wykonaniu Rooney'a było raczej krucho. W dużej mierze było to zasługą Kompany'ego, który rozegrał naprawdę dobre zawody i jedynym momentem, w którym Wayne go oszukał było właśnie strzelenie zwycięskiej bramki.
Jestem daleki od nazwania postawy Wazzy w tym meczu wyśmienitą i wynoszenia go na piedestał. Choć trzeba mu oddać, że bramka wyjątkowa, to tamtego popołudnia był jednym z najsłabszych na boisku. Podejrzewam jednak, że taki gol musi dać dodatkowego kopniaka Wayne'owi i w następnych spotkaniach pokaże już nie 20, lecz 70 procent tego, co w tamtym sezonie.
matys napisał(a):Ja tam bym się nie obraził jakbyśmy go latem spieniężyli za 50 mln Ł.
Chwała Panu, że nie Ty odpowiadasz za transfery.
Roo za Modrica i Bale'a :twisted: a no i Bebe w rozliczeniu na wypożyczenie.