Mam nadzieję, że zagra z City i pierdolnie im gola za karę. Dobrze, że się odwołuje - PFA (czyli federacja piłkarzy) jest całym sercem z zawodnikiem. Nie można sobie dawać w kaszę dmuchać tylko dlatego, że to jest wszechmocna i wszechpotężna Federacja. Trzeba walczyć o swoje.
Fucking Associaton. (FA)
Moim zdaniem niepotrzebnie się Roo odwołuje. Skończy się tylko na tym, że posiedzi mecz dłużej na trybunach i taki będzie efekt. Prawda jest taka, że ostatnio ewidentnie się na nas uwzięli( FA i inne związki) i tyle.
- zawieszenie SAF-a na pięć meczów.
- zawieszenie Roo na dwa mecze za takie głupstwo.
- Nani nie otrzymał nominacji do nagrody Piłkarza Roku w Anglii.
- Chicharito nie otrzymał nominacji do nagrody Młodego Piłkarza Roku w Anglii.
my bad //minh
Jaroldz napisał(a):- Nani nie otrzymał nominacji do nagrody Piłkarza Roku w Anglii.
- Chicharito nie otrzymał nominacji do nagrody Młodego Piłkarza Roku w Anglii.
To już PFA ( Professional Footballers' Association ) decyduje o nominacjach i wyborach. To nie jest żadna część FA, warto dodać, że do komitetu zarządzającego PFA należy Gary Neville.
Widać dążą do tego żeby ManchesterU nie wygrał za dużo w tym sezonie trofeów, jakby FA mogła to pewnie zawiesiła by go też na LM totalna głupota i brak profesjonalizmu aż wstyd...
Tak sobie oglądam ostatnie mecze United i zastanawiam się, po co wydawać kasę na następcę Scholes'a, skoro na jego pozycji może grać Rooney, który prezentuje się w środku pola fantastycznie. Jego crossy z ostatnich meczów, rozrzucanie piłki na skrzydła, rozprowadzanie akcji, ciąg na bramkę, daje niesamowity efekt.
Po co nam Oezile, Pastory, Sahiny, skoro mamy Wayne'a
Wrzućmy VDS do ataku, dobrze gra nogami, jest wysoki to pewnie nieźle gra głową :lol: A już myślałem, że takich głupot nie przeczytam, żeby z Rooneya robić następcę Scholesa :lol:
Jak dla mnie on się świetnie nadaje do tego. Wczorajszy mecz utwierdził mnie w tym przekonaniu.
Jeśli chodzi o następce Scholesy'ego z ostatnich 5/6-ciu lat to Roo w ogóle tam nie pasuje(Rudy przecież pełni rolę cofniętego rozgrywającego). Faktycznie jednak Roo czuje się w tym sezonie znakomicie grając głębiej i wspomagając kiedy trzeba drugą linię. Świetnie jest widzieć Anglika w takiej dyspozycji i cieszącego się grą. Niewątpliwie jedną z największych wad Wayne'a jest to, że potrafi się szybko frustrować i nie gra wtedy za dobrze. Myślę, że jak grywa trochę głębiej to ma wtedy większy wpływ na grę, częstszy kontakt z piłką i co za tym idzie - gra na większym luzie.
Jestem tylko ciekaw czy już na stałe będziemy widzieć taki wariant, czy w następnych meczach z wielkimi rywalami wrócimy jednak do Anglika na szpicy.
To tylko pokazuje jak wielkim piłkarzem jest Wazza. W tamtym sezonie delegowano go na szpicę - był świetny. Teraz ponownie został wycofany i w kilku ostatnich tygodniach wygląda nie gorzej.
michal85 napisał(a):Teraz ponownie został wycofany i w kilku ostatnich tygodniach wygląda nie gorzej.
Ba, ja uważam, że po wycofaniu wygląda nawet lepiej !
Swoją drogą, bardzo ciekawe to nasze ustawienie na obydwa mecze z Chelsea w LM i godne szczegółowej analizy.
Po dającym mistrzostwo karnym zauważam wśród fanów MU modę na "wybaczanie Rooneyowi". No cóż, nie przyłączam się. Zapytany o to, jak się czuje z faktem, że MU wyprzedził Liverpool w liczbie zdobytych tytułów mistrzowskich, Rooney na pierwszym miejscu wskazał, że cieszy się z tego "jako fan Evertonu". Dopiero potem zaczął mówić, że fajnie jest grać w najbardziej utytułowanym brytyjskim klubie. Sprawa jest więc dla mnie jasna: Rooney nigdy nie był, nie jest i nie będzie Czerwonym Diabłem. Jest fanem Evertonu, który jednakże nade wszystko przedkłada chęć wygrywania. Ponieważ zdał sobie sprawę z tego, że ze swoim ukochanym klubem niczego nie wygra, przeszedł do nas - tylko po to, by wygrywać. I, jak się w tym roku okazało, jest gotów nas opuścić od razu, kiedy tylko dojdzie do wniosku, że inny klub lepiej zagwarantowałby mu dalsze wygrywanie. Nawet jeśli miałby to być np. Manchester City. Dla niego to wszystko jedno (oczywiście, za wyjątkiem znienawidzonego Liverpoolu). Nie zamierzam więc robić z niego kogoś, kim nie jest i nie będzie. Nie mam mu czego wybaczać, bo on nigdy nie zadeklarował lojalności innej niż taka, która jemu przyniesie osobistą korzyść (przyjemność ze zdobywania trofeów). Był przynajmniej szczery, jak np. Assou-Ekotto. Nie jest jednym z The Reds - jest opłacaną przez nas maszynką do wygrywania nam meczów i świetnie, że się z tego wywiązuje. Ale to wszystko. Wystarczy porównać choćby z Davidem Beckhamem, który nie gra w MU od ładnych paru lat, a mimo to pisze na facebooku "MY wygraliśmy 19 tytuł!". Jak widać, nie ściemniał, kiedy po meczu z Milanem mówił, że zawsze był i będzie najzwyklejszym w świecie fanem Manchesteru United.
Stwierdzenie odważne, ale jakże prawdziwe. Wczoraj miałem dokładnie te same odczucia.
Hohoho, widzę że Johnny99 nazbyt poważnie traktuje słowa wypowiedziane "na gorąco". Nie wiem dokładnie w jakim kontekście padły słowa o kibicowaniu Evertonowi, ale jestem niemalże pewien, że jest w tym troszkę manipulacji dziennikarskiej. A jak jest naprawdę? Czy Rooney jest tylko maszynką do wygrywania, czy może kimś znacznie ważniejszym dla klubu? Tego raczej się teraz nie dowiemy, ale jednego jestem pewien. Otóż nie opłaca się rozliczać człowieka przed zakończeniem zadania, jakie realizuje. I nie bronię w tym momencie zawodnika (ani nie neguję wypowiedzi Johnnego), chciałem raczej zaznaczyć, że oprócz mody na wybaczanie jest również moda na hejtowanie. Dajmy sobie i piłkarzowi trochę czasu, nie doszukujmy się we wszystkim co mówi ukrytych podtekstów. Bo prawda jest taka, że tak naprawdę nikt z nas dokładnie nie wie, co miał on na myśli.
Ja wcale nie neguję, że Rooney jest ważny dla klubu. Pytanie, czy klub jest ważny dla Rooneya. Jeśli do 2010r. można było się co do tego łudzić, to teraz już raczej nie.
Nie wiem, co masz na myśli mówiąc o "zakończeniu zadania", ale akurat Rooney dość jasno wypowiedział się odnośnie tego, co uzna za "zakończenie swojego zadania" w Manchesterze United - będzie to moment, w którym, w jego opinii, Manchester United nie będzie już w stanie zapewnić mu dalszego wygrywania. Jak się zresztą okazało, wystarczył jeden sezon bez poważnego trofeum i Rooney już zaczął się zabierać do odejścia. Nadludzkim wysiłkiem perswazyjnych zdolności i autorytetu SAF-a, wspomaganych podwyżką, został zatrzymany, a teraz może spokojnie mówić, że się bardzo pomylił, no bo przecież, proszę bardzo, zdobył mistrzostwo Anglii i jest w finale Ligi Mistrzów. Musiałby przejść do Barcelony, żeby osiągnąć jedynie tyle samo. Ale co będzie za rok, nie wiadomo.